Właśnie stwierdziliśmy w pokoju, że nasza korporacja niewiele sie różni od szkoły.
Mamy dyżury (w kuchni), dojazdową stołówkę, co tydzień w piątek jest przepytywanie z całego tygodnia i prace na zaliczenie. Niektórzy podczas załatwiania spraw służbowych chodzą na wagary, potajemnie palimy papierosy nerwowo spoglądając, czy nie idzie dyrektor lub dyrektorka. Są również flirty na korytarzu, a erotyczne e-maile zastępują wrzucane niegdyś do tornistrów liściki miłosne.
Rzucamy się długopisami i spisujemy od siebie prace domowe, licytując się, co kto dostał. Wszyscy czekamy na piątek. Czyli, nic się nie zmieniło. Duże dzieci bawią się w pracę.
A nie mówiłam, że dzieją się rzeczy przedziwne? Jeszcze rano nie wyobrażałam sobie tego pożegnania, a teraz wydaje mi się to tak naturalne, jakby od tego pożegn